Polak z Delugą

Polak z Delugą, czyli co podręcznik do elektrotechniki robi w moim plecaku???!!!

Poniedziałek, 8 rano. Na dzień dobry dwie godziny „polaka” z panią Delugą. Było zadanie domowe. Tuż przed lekcją orientuje się, że w pośpiechu wziąłem do szkoły identyczny plecak mojego brata, który chodził do technikum elektronicznego. Myślę co robić, jak się wytłumaczyć z tej niecodziennej sytuacji: wyjdę na oszusta, kombinatora, cwaniaczka, a w najlepszym razie zostanę wyśmiany przez profesorkę-poetkę. Nie było mi do śmiechu, tym bardziej, że lekcje polskiego z nią nie należały do przyjemności i pamiętam, że „lufy” ścieliły się gęsto w dzienniku, a także w zeszytach. Szybko radzę się kolegów i decyduję się iść do pokoju nauczycielskiego, aby wyjaśnić sytuację i prosić Delugę o pozwolenie pójścia do domu po właściwy plecak. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu polonistka wykazała ogromne zrozumienie dla mojego problemu, uśmiechnęła się z politowaniem i pozwoliła mi pojechać do domu. Postarałem się złapać najszybszy PKS do Wojnowa, dojechałem, zamieniłem plecaki (mój brat w ogóle się nie zorientował, spał jeszcze, zajęcia miał dopiero o 14-tej) i wróciłem do Bydgoszczy, aby znów podreptać ulicą Podgórną do "ukochanej budy". Cała akcja pochłonęła jednak prawie 2 godziny i ku mojemu zadowoleniu polak minął. Byłem ocalony.

Notabene, nie najlepiej wspominam okres zastępstwa p. Małeckiej przez p. Delugę. Trwało to całe drugie półrocze w II klasie (w pierwszym półroczu III klasy mieliśmy zastępstwo z polonistką z WSP wynajętą specjalnie do tego celu, niestety nie pamiętam już nazwiska, która była wymagającą, ale miłą blondynką) i w ramach buntu przestałem prowadzić zeszyt. Zreszta nie tylko ja, pamiętam , że Emanuel również. I on za to beknął, ja miałem więcej szczęścia i marną tróję na świadectwie.

(Rad)

Wyszukiwanie

© 2008 All rights reserved.